Kalina wonna jest cudownym krzewem, który właśnie w tej chwili i od prawie miesiąca zdobi mój ogród. Jeśli mamy zwyczajną zimę, która zaczyna się w grudniu kalina zakwita wczesną wiosną jako jedna z pierwszych roślin. Jeśli jednak, tak jak zdarzało się w ostatnich latach, grudzień jest ciepły, krzew rozkwita całą pełnią w grudniu, okrywając się drobnymi kwiatami zebranymi w kuliste kwiatostany o średnicy +/- 4 cm. Niestety styczniowe mrozy na ogół je niszczą, a wiosną rozkwitają te kwiaty, które nie zdążyły rozwinąć się wcześnie, jest ich mało i już nie rzucają się w oczy, a potem znikają wśród rozwijających się liści. Latem krzew powinien okrywać się owocami, ale w naszym klimacie ich nie zawiązuje, no prawie nie zawiązuje, zdarzyło się to u mnie raz, ciekawe, że owoce zawiązały się na schorowanej, zaatakowanej przez jakąś grzybową chorobę, gałęzi. Gałązka miała słabiej rozwijające się liście, które przebarwiały się bardzo szybko na czerwono, uschła po trzech sezonach. Mamy 3 stycznia, za dwa dni ma przyjśc do nas fala mrozów, wg prognoz temperatura spadnie poniżej -15 st C... tego już kwiaty kaliny raczej nie wytrzymają, i to nie tylko one, martwię się o kilkadziesiąt roślin rosnących u mnie...ten holenderski import, kusi a potem załamuje, ech :(
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz