Do tej pory znałam tylko jeden gatunek inkarwilli, zwanej potocznie gruntową gloksynią z racji podobieństwa kwiatów. Po inkarwilli Delawaya, przyznam, że zapomnianej, zostało wspomnienie. Przez kilka lat udawało mi się ją utrzymać w ogrodzie, miałam nawet sporo roślin, bo pochodziły z siewu, pewnego razu nie wyszły, może mróz, może zbyt dużo wilgoci w glebie a może podziemne gryzonie, które zjadły na pewno białą, do której miałam wyjątkowego pecha. W tym roku próbuję uprawy innego, mniej znanego, gatunku. Póki co jest bardziej zwarta, liście ma mniejsze, kwiaty ciemniejsze, intensywniej zabarwione, z białą, przechodzącą w żółć gardzielą. Mam nadzieję, że współpraca między nami się ułoży i będę cieszyć się urodą tej chińskiej bylinki każdej wiosny przez kolejne lata :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz