Jest to niezwykle szybko rosnące pnącze, które zadziwia mnie swoją witalnością. Jego pędy dorastają w ciągu sezonu do kilku metrów, tworząc zwariowaną plątaninę i zasłaniając nieciekawe miejsca. Co prawda pnącze to usycha zimą i odbija od korzeni, wiosną, ale i tak nadaje się na osłony. Chmiel bardzo szybko rozpoczyna wegetację i zanim inne pnącza, gubiące na zimę liście, zaczną je wypuszczać, to nowe pędy chmielu mają już ponad metr długości. Rosną w oczach. Lubię jego bardzo ładnie wycinane liście i szkoda, że budynek gospodarczy, który jest przez niego obrastany, nie jest wyższy, chmiel wyglądałby wtedy jeszcze ciekawiej. Oczywiście jak każda kolorowa odmiana o żółtych liściach nie jest bez wad, przypalają się trochę, trochę zielenieją, ale nowe przyrosty zasłaniają starsze i te przyschnięcia nie rażą aż tak bardzo.
Jest to roślina, której po prostu się boję. Znam jej możliwości i chęci zawładnięcia każdym miejscem.
OdpowiedzUsuńAle czy można opanować jej ekspansję , czy raczej czym zechce zawładnąć to zawładnie?
OdpowiedzUsuńNie wiem czy można, nie próbowałam, choć w tym roku będzie musiał ustąpić nieco miejsca powojnikowi i róży posadzonym ok 3m od niego. Myślę, że da się opanować, ale to kwestia systematyczności i konsekwencji, na zawsze :) Ja w sumie nie nazwałabym go ekspansywnym, to po prostu silnie rosnące pnącze, którego pędy dorastają do kilku metrów i tyle miejsca trzeba dla niego przeznaczyć oraz liczyć się z wymagającym cierpliwości wiosennym lub jak toś woli późnojesiennym cięciem suchych pędów. Jeśli ktoś ma mniej miejsca nie radzę go sadzić. Nie nadaje się do każdego ogrodu.
OdpowiedzUsuń