Rok temu zauważyłam, iż dwie siewki moich miodunek, których przynależności gatunkowej nie jestem już w stanie określić, ma dziwnie żółtawe listki. Było to lato, rosły na niezbyt przyjaznym dla miodunek stanowisku, słonecznym i suchym, więc podejrzewałam, iż są po prostu niedożywione. Przesadziłam je, w dwa różne miejsca. Słabo rosły, wolno, dwa listki na krzyż, ale ciągle inne, mniej zielone. Od teraz jestem coraz bardziej pewna, że mam w ogrodzie żółtolistne miodunki. Pierwsza już kwitnie, druga, rosnąca w zimniejszej części ogrodu ma dopiero pąki i dwa pędy kwiatowe. Jestem ciekawa co z nich wyrośnie ale jeśli zachowają ten kolor, to będę dumna iż udało mi się wypatrzeć nową odmianę a i wizja rozrośniętej kępy żółtych liści i niebieskich kwiatów jest bardzo smakowita :)
I nr 2
I nr 2
Ładna, szykuj już nazwę dla nowej odmiany :)
OdpowiedzUsuńPierwszą nazwałabym 'Aurea Blue' a drugą 'Aurea Red' zważywszy na kolor kwiatów ;)
UsuńNazwy bardzo mi się podobają :) Tylko te kwiaty są różowe w pierwszej fazie, potem szybko niebieszczeją. Z drugiej strony nazwa nawiązywałaby do czerwonego nalotu na liściach :)
UsuńCo słychać o obu żółtych miodunek ?
OdpowiedzUsuńTakie jakieś marne były, zobaczę jak w tym roku.
UsuńMnie też corocznie wysiewały się żółte liścienie miodunek, ale nie przeżywały pierwszych miesięcy. Były słabe i niesłychanie wrażliwe na najmniejsze przebłyski jasnych promieni pomimo cienistego stanowiska.
OdpowiedzUsuńJednak znam ogród w którym wysiewają się przedziwne hybrydy: biało zielone i żółto zielone i jakoś przeżywają !
Pisząc o żółtych masz na myśli, te kremowe pochodzące od P. rubra David Ward? U mnie co sezon jest masa, ale pozbawione chlorofilu usychają. Te, w sumie, też były wrażliwe na słońce, przypalały się, poszły do cienia.
OdpowiedzUsuńPisząc wczoraj o nich zapomniałam, w sumie, jak to było z nimi w ubiegłym roku. Zerknęłam na zdjęcia i przypomniałam sobie, że startowały zabarwione na zielono z czerwonym nalotem, potem zżółkły, a za miesiąc liście nabrały pistacjowego koloru. Nie były tak ładne jak rok wcześniej i nie zilustruję wypowiedzi, bo nie wyszły mi ich zdjęcia ;( Zobaczymy jak będzie w tym roku. Mam nadzieję, że przeżyły, bo od końca ubiegłej wiosny do nich nie zaglądałam. Zapomniałam o nich.
Piszesz o ogrodzie, w którym narodziła się 'Kleoptra'? :)
Ano właśnie, moje pochodziły od 'David Ward' i padały jak kafki jedna po drugiej. Nawet cień im nie pomagał, więc nie zawracam sobie nimi głowę. Nawet ich nie plewię ...
OdpowiedzUsuńTwoje żółte pewnie żyją dzięki podstawowej zielonej barwie.
A 'Kleoptra' faktycznie pochodzi z tego właśnie ogrodu :)