Pierwiosnki omszone to temat rzeka jeśli chodzi o odmiany. Wyhodowano mnóstwo różnych, w różnych kolorach, pojedynczych i pełnych, większość niestety u nas, w Polsce, niedostępnych. Cóż...jak się nie ma co się lubi, trzeba się cieszyć tym co się ma. Udało mi się zdobyć kilka, to stąd, to stamtąd. Omszone marnie zawiązują nasiona, mnie się nie chciało ich siać, bo uznałam, że wyjdą zwykłe, najpospolitsze w odcieniach fioletu i z takiego pospolitego rosnącego w towarzystwie innych zebrałam nasiona, wysiałam je dwa lata temu. W ubiegłym roku zakwitły pierwsze, troszkę mnie zaskoczyły, bo z trzech roślinek każda miała inny odcień, róż/fiolet....czyli mniej więcej tak jak się spodziewałam, ale tym roku sprawiły mi wielką radochę. Okazało się, że wyrosły też żółte i to w takich odcieniach jakich nie miałam, zerkam na pączki u pozostałych, każdy inaczej zabarwiony, będę miała kilka niespodzianek, jestem pewna. Miłe i zachęcające, w tym roku zbiorę wszystkie nasionka. Ciekawa jestem dlaczego te pierwiosnki nie wysiewają mi się same, wschodzą wysiane od razu po zbiorze, nie potrzebują przechłodzenia, a samosiewu brak.
Co jeszcze na ich temat...konia z rzędem temu, kto określi jakie ich kwiaty mają barwy, płatki są na ogół cieniowane, odcienie zmieniają się w czasie i jest tu mały problem. Drugi poważniejszy, słabo mi rosną, niektóre egzemplarze wcale nie przyrastają, wręcz odwrotnie z roku na rok marnieją, nie wiem co robię z nimi nie tak i co im nie pasuje. Po trzecie mogłyby kwitnąć obficiej, daleko im do Primula x polyantha, z bliska kwiaty są ładniejsze, z daleka te drugie biją je atrakcyjnością na głowę.
Właściwie, to zbyt wcześnie rozpoczęłam ten wątek, większość jeszcze długo nie zakwitnie, ale nie mogłam się powstrzymać, będę tu dowieszać zdjęcia w miarę jak będą rozwijać się nowe.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz