Na ogół pamietam skąd i od kogo mam daną roślinę, ale powoli przestaje to być regułą. Tak było z tą funkią, wyrosła u mnie pewnej wiosny, a ja zupełnie nie pamiętałam, że ją tam posadziłam i skąd się wzięła:) To chyba moja największa ogrodowa 'pomroczność' do tej pory.
Na początku myślałam, że to jakaś miniatura, w następnym roku wcale nie przestałam tak myśleć, potem zrobił się z niej średniak, w ubiegłym roku była już dość duża, w tym jest już duża i, ogólnie, z roku na rok piękniejsza. Po pierwsze kolorystyka, niebieskawa zieleń z żółcią, to piękna kompozycja, a całość zyskuje dzięki strukturze liścia, którą tak lubię u niektórych funkii, uwypuklone blaszka, pomiędzy nerwami, sprawia, że liście wyglądają jak tłoczone w krateczkę. Szkoda, że tak wolno przyrasta, ale po kilku latach chyba będzie już miała u mnie z górki, wreszcie dojrzała i z roku na rok będzie jej coraz więcej, no chyba, że docelowo ma być jeszcze większa :)
Na początku myślałam, że to jakaś miniatura, w następnym roku wcale nie przestałam tak myśleć, potem zrobił się z niej średniak, w ubiegłym roku była już dość duża, w tym jest już duża i, ogólnie, z roku na rok piękniejsza. Po pierwsze kolorystyka, niebieskawa zieleń z żółcią, to piękna kompozycja, a całość zyskuje dzięki strukturze liścia, którą tak lubię u niektórych funkii, uwypuklone blaszka, pomiędzy nerwami, sprawia, że liście wyglądają jak tłoczone w krateczkę. Szkoda, że tak wolno przyrasta, ale po kilku latach chyba będzie już miała u mnie z górki, wreszcie dojrzała i z roku na rok będzie jej coraz więcej, no chyba, że docelowo ma być jeszcze większa :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz