Bardzo lubię oglądać przebijające się przez liście i wyłaniające z ziemi te jedne z pierwszych zwiastunów wiosny. Moje jeszcze nie miały okazji rozchylić płatków. Myślę, że jest im po prostu za zimno, na szczęście mrozy nie robią krzywdy tym wcześniakom. Gdy tylko się ociepli, rozwiną kwiaty, to z pewnością zaczną odwiedzać je pszczoły. Ech, jak ja dawno nie widziałam uwijających się pszczół, pierwsze ich bzyczenie brzmi wręcz jak piękna i radosna muzyka :)
Nie mam tych kwiatków u siebie, ale wyglądają tak radośnie, że chyba się na nie skuszę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Skuś się :) Mogą rosnąć pod krzewami, większymi bylinami. Można je poupychać wszędzie gdzie latem już nic nie będzie rosło. A radość z tych pierwszych żółtków bezcenna :)
UsuńSzczęściara... u mnie jeszcze śpią...
OdpowiedzUsuńTo Ci, Gabi, mniej może wymarznie. Ja już opłakuję kokorycze, które zbyt szybko wyrwały się na świat.
UsuńCudowne, na Mazurach lekutko wychylają łebki przebiśniegi, ale arktyką strasznie wieje, tu daleko do wiosny.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
U nas też wieje tą arktyką, wczoraj zrobiłam kilka zdjęć, ręce miałam lodowate. Nie da się jeszcze nic robić, w nocy mrozy :(
UsuńA jednak, WIOSNA!
OdpowiedzUsuńPrawie, prawie...niech tylko trawa się zazieleni :)
UsuńDzięki za tą encyklopedię roślin.
OdpowiedzUsuńOświeciłaś mnie baaaaaaardzo, na innym blogu mogłam (no, nie od razu, a jednak!) podać nazwę.
Pozdrawiam serdecznie
Miło, że w czymś pomogłam :)
Usuń