To najwcześniejszy gatunek serduszek zakwitający w ogrodzie. Właściwie najmniej efektowny, gdyż po przekwitnięciu cała nadziemna część roślin zanika i to dość szybko. Nie są ze mną kompatybilne, mam je ponad 6 lat i ciągle są to pojedyncze liście plus pęd kwiatowy. Marzy mi się efektowna kępka ale chyba przyjdzie mi jeszcze na to poczekać. Kolorystycznie ładna, białe kwiaty przetrącone żółcią, zaczerwienione ogonki liściowe, tak samo pędy plus sino-zielone pierzaste, delikatne listki.
Może i w dużej kępie byłyby ciekawe, ale zdecydowanie wolę późniejsze serduszka, które zawsze bedą mi sie kojarzyć z ogródkiem mojej Babci. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJedna drugiej nie przeszkadza, to kilkunastocentymetrowe maleństwo :)
OdpowiedzUsuńTo takie maleństwo na skalniaku miejsce by znalazło. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńHej Katarzyna!
OdpowiedzUsuńWspaniały ogród i przepiękny blogg!
Ja odkryłam uroki uprawiania roślin i grzebania w ziemi kilka lat temu.... i staram się to dzielić z fotografowaniem ;)
Bardzo ładne serduszka.
Pozdrawiam serdecznie z południowej Szwecji
Halina
Oj, dziel się, Halinko, dziel tymi fotografiami, są piękne. Po wizycie na Twoim blogu na swoje nie chce się patrzeć :) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńGiga, u mnie na skalniaku nie chciała rosnąć...ale ja mam słabą ziemię, może na innych by nie grymasiła.
OdpowiedzUsuń