Zima zbliża się do nas ogromnymi krokami. Po kilku nocach gdy temperatura spadała już poniżej zera zmarzły lub solidnie podmarzły prawie wszystkie byliny o sezonowych pędach, pospadały liście z drzew, coraz mniej roślin zdobi, ale na szczęście jest sporo zimozielonych bylin, które niewiele sobie robią z mrozów, do nich zalicza się właśnie ciemiernik cuchnący. W trakcie sezonu nie jest numerem 1 w ogrodzie, ale teraz doceniam jego urodę. Ma ciekawe, ciemnozielone palmowate liście, rozrasta się dość szeroko i naprawdę przyciąga o tej porze wzrok. Zapewne niektórych może przestraszyć jego nazwa, rozwieję zatem obawy. Ponoć ma nieprzyjemnie pachnące kwiaty...nie wąchałam, nigdy mi się ich zapach nie rzucił 'w nos', wiosną sprawdzę jeśli będę pamiętać, ponoć cała roślina po roztarciu pachnie nieprzyjemnie, owszem przez chwilę jakiś smrodek się zatli, ale szybko ustępuje zwyczajnemu zapachowi gniecionej zieleniny, no i nie po to sadzimy rośliny w ogrodzie by je miętolić, lub ciągle między nimi się czołgać, więc nie ma czego się bać. Ciemiernik ten jest szczególnie cenny ze względu na małe wymagania. U mnie rośnie pod starymi świerkami i rosnącym obok orzechem włoskim. Kto ma stare świerki w ogrodzie wie, że korzenią się płytko i trudno w tej plątaninie korzeni cokolwiek posadzić, jest tam szczególnie sucho i naprawdę niewiele roślin daje sobie radę w takich warunkach, ciemiernik daje. Rośnie, kwitnie i sieje się. Dwa dni temu przesadziłam jedną kępę do donicy po pelargoniach stojącej przy wejściu do domu. Pewnie zimą w niej zmarznie, ale na razie fajnie zdobi, lepsze to niż pusta donica :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz