b:include data='blog' name='google-analytics'/>

niedziela, 15 maja 2011

Geranium yoshinoi 'Confetti'

Zadziwia mnie dlaczego ten bodziszek jest trudno dostępny. Posadzony w ogrodzie mnoży się błyskawicznie, dość szybko rośnie. Najładniejszy jest teraz, przed kwitnieniem. Młode liście wyrastające wiosną rzucają się w oczy, są odblaskowo-jasnokremowe. Teraz Confetti to ładne kopuły 'ciapkatych' listków, potem będzie troszkę brzydziej, gdy łodygi kwiatowe wyrosną poza obręb kępy, całość robi się trochę drapakowata, choć może efektowniej będzie gdy  łodyg będzie więcej. Kwiaty ma różowe, dość małe i niezbyt ozdobne, ale tez nie brzydkie.
W inrenecie można znaleźć praktycznie identycznego bodziszka nazywającego się Geranium thunbergii 'Jester's Jacket'i ja nie widzę różnicy między nimi.


Początek czerwca. Mam wrażenie, że to roślina, którą powinno sadzić się w cieniu, im ciemniejsze miejsce tym bardziej pstre liście i kontrast większy, u tych które rosną w słońcu nie jest już tak widoczny. Na zdjeciu listki w cieniu.


Lipa miniatura....moja duma :)

Tak, jestem szalenie dumna z tej roślinki, bo to moja siewka. Wypatrzona w ogrodzie ok 7 lat temu. Wtedy to, podczas plewienia okolic skalniaka, rzuciły mi się w oczy żółte liścienie lipy, zostawiłam ją. Rosła bardzo wolno, myślałam, że to wina stanowiska, trochę suchego, przesadziłam w bardziej mokry półcień, a ona dalej przyrastała w bardzo wolnym tempie, wynika z tego, że mam żółtolistną miniaturę, prześliczną. Listki przypalają jej się trochę latem, jak to z tym kolorem bywa, ale mimo wszystko uważam, że to bardzo wartościowa odmiana i moja własna, zatem sympatia do niej jest zwielokrotniona :)


Koniczyna

Wypatrzyłam kiedyś tę koniczynę na rowie, byłaby prześliczną ozdobą ogrodu gdyby nie to, że listki z czasem całkowicie jej zielenieją. Nie jest to oryginalny egzemplarz, który przeniosłam do ogrodu, a jedna z jego siewek, wstępnie wyselekcjonowana pod kątem wybarwienia. Część siewek powtarza cechy z siewu i mam nadzieję, że kiedyś trafi się taka, która tę 'pstrokatość' utrzyma dłużej, może przez cały sezon? :)


Hacquetia epipactis 'Thor'

Sporo czasu minęło od momentu gdy pierwszy raz ujrzałam tę cieszyniankę na zdjęciach, a jej zakupem. Wreszcie się udało. Jest urocza, piękna gdy kwitnie i tak samo piękna gdy przekwita. Zgrabna kępa szarozielonych listków z białym brzegiem posadzona w wilgotnym, smutnym cieniu ożywia miejsce i mam nadzieję, że będzie jej tam bardzo dobrze i w miarę szybko się rozrośnie :)




Ajuga 'Chocolate Chip'

Śliczniutka odmiana o ładnych łopatkowatych listkach w kolorze zieleni, brązu i oliwki. Tworzy zwartą i gęstą poduchę. Urzekła mnie obfitością kwiatów, łodyżek kwiatowych, wygląda jak ze zdjęcia reklamowego, gdzie ilość kwiecia często jest przesadzona i nijak ma się do rzeczywistości. Nic specjalnego jej nie zrobiłam a ona tak pięknie się odwdzięcza za nijaką opiekę.




Ajuga reptans 'Pink Elf'

Kwitnąca na różowo odmiana, która w zależności od tego gdzie rośnie, wygląda zupełnie inaczej. W cieniu jej liście są bardzo duże a kwiatostany wysokie, mają ok 30 cm. Tam, gdzie jest jaśniej, jest zwarta, gęsta, ma mniejsze listki a kwiatostany nie przekraczają 10 cm, to mniejsze wydanie bardziej mi się podoba, ale wysokie też jest niczego sobie.






Ajuga reptans 'Alba'

Trochę skromniejsza odmiana, która poza okresem kwitnienia nie zachwyca tak jak inne dąbróweki o ozdobnych liściach, ale świetna do zabawy z kolorowe zestawienia w cieniu, półcieniu oraz w słońcu jeśli ziemia jest dostatecznie wilgotna. Mnie się bardzo podoba :)






Dzień Niezapominajki

Właśnie przeczytałam na blogu Wiesi o tym, iż 15 maja obchodzimy w Polsce Dzień Niezapominajki. Przyznam, że usłyszałam o nim po raz pierwszy. Wikipedia 'powiedziała', że to " święto przyrody obchodzone corocznie 15 maja, mające na celu promowanie jej walorów, stałe przypominanie o ochronie środowiska i zachowaniu różnorodności biologicznej Polski." a miał być ustanowiony na przekór Walentynkom. Hmmm...nie za bardzo pojmuję co mają Walentynki do ochrony przyrody polskiej, jakoś logiki mi tu brak, ale myślę sobie i wyobrażam...niebiesko w sklepach, niebieskie pluszaki, gadżety i niezapominajka symbol pamięci, miłości nie tylko męsko damskiej, wręczana symbolicznie wszystkim bliskim nam osobom, byłoby fajnie, kolorowo, oryginalnie, może by się przyjęło, ale Polska póki co niczego nie wypromowała i nie sądzę, że kiedykolwiek wypromuje a o dzisiejszym dniu praktycznie nikt nic nie wie. Tak samo żal mi Dnia Kupały, naszego słowiańskiego święta o którym z roku na rok jest ciszej, Litwini i Łotysze mają wtedy dzień wolny, i jakoś nie wstydzą się tego święta. Nasi przodkowie palili ogniska, szukali kwiatu paproci a my mamy za to bardzo oryginalne Walentynki i gryzący się z polską tradycją Halloween. Szkoda wielka, może w końcu mielibyśmy coś oryginalnego i naszego, polskiego, no ale lepiej się kłócić o krzyż i pomniki niż zajmować takim głupotami.
Wystarczy polityki wracam do ogrodu :) Niezapominajki w ogrodzie oczywiście mam, fotografie też :)


Tiarella 'Mystic Mist'

Prześliczna odmiana tiarelli utrzymana eleganckiej w zielono-biało-różowej tonacji. Nie mogę się doczekać, kiedy moja tiarelka rozrośnie się i będę mogła rozsadzić ją na większej przestrzeni, będzie to wspaniały widok. Może zdarzyć się, że marzenia spalą się na panewce ponieważ, jak to z roślinami rozmnażanymi in vitro bywa, czasem usychają i nic nie można z tym zrobić. Moja na razie ślicznie przezimowała, nie wydała jeszcze zbyt wielu nowych liści gdyż obecnie skupiła się na kwiatach, te które widać to głównie ubiegłoroczne, mocno zaróżowione od zimowych mrozów, z których, tak jak moje gatunki tiarelli nic sobie nie zrobiła, przeżyła je bez szwanku i jak widać zimą zdobiła również.






A tak wygląda w połowie września. Piękna jest :)





Tiarella wherryi

Cieniolubna bylina, nieco skromniejsza od popularnych ostatnio mieszańców, ale też ładna i mniej kłopotliwa. W przeciwieństwie do swojej krewniaczki T. cordifolia  rośnie w kępach, nie wędruje i można rozmnażać ją przez wysiew nasion.


piątek, 13 maja 2011

Iris

Takie tam pumilki :)









Oxalis adenophylla

Mały szczawik chilijski, skalniaczek uważany za dość kłopotliwy w uprawie. Jest wrażliwy na nadmiar wilgoci zimą, potrzebuje zdrenowanego podłoża, ot typowa skalna bylina, której trudno zapewnić dobre warunki na naszych Polskich nizinach i w klimacie zupełnie innym niż ten panujący w jej rodzinnych stronach. Pamiętając o jego wymaganiach postanowiłam posadzić go w pobliżu, również nielubiących wilgoci zimą, lewizji. W sumie w miarę dobrze trafiłam, bo rośnie u mnie od ładnych paru lat, ale jako, że miejsce to znajduje się w półcieniu ze wskazaniem na cień, szczawik słabo kwitnie. Jest już go dość sporo, zatem powoli zacznę szukać dla niego lepszego miejsca, gdzie będzie kwitł obficiej. Kwiatki ma śliczne, pojedyncze i duże jak na taką niziutką poduszkową bylinę. Liście też niczego sobie, niebieskawe, kojarzące mi się z małymi wachlarzykami.







Tydzień później:




Daphne...

Wawrzynka tego opisywałam 2 lata temu, tutaj można o nim poczytać. Rozrósł się przez ten czas i jest coraz piękniejszy, szkoda, że posadziłam go za blisko sosny kosodrzewiny, zaczynają wrastać w siebie, a wawrzynki tego lubią.


Daphne cneorum

Gdyby nie moje bezsensowne, nieprzemyślane nasadzenia miałabym się czym pochwalić. Prezentowana kępa wawrzynka ma już kilkanaście lat i mogłaby mieć ok 1 m średnicy. Niestety posadzona zbyt blisko jodła balsamiczna 'Nana' a potem kosodrzewina 'Wintergold' wcale nie są takie karłowe i wcale tak wolno nie rosną. Wciśnięta pomiędzy iglaki krzewinka źle się czuje, choruje. Rok w rok wycinam mu jakieś usychające pędy. Trudno się go rozmnaża, sadzonki niechętnie się ukorzeniają, udało mi się na razie utrzymać tylko jedną, posadziłam ją mądrzej, na słonecznym stanowisku, ale na taki efekt muszę poczekać jeszcze kilka lat.
Uwielbiam go gdy kwitnie, urodę kwiatów można podziwiać na zdjęciu, zapachu oddać się nie da, jest obłędny i silny.


Corydalis ...

Nie mogę znaleźć nazwy tej kokoryczy. Jest dość duża, szeroko się rozrasta, rośnie w cieniu starej jabłoni i nie sprawia większych problemów. Ma niebieskawe, lekko sine kwiaty, fajna ślicznotka jednym słowem :)










Corydalis 'Anetka's'

Pod taką nazwą ją kupiłam i na tym moja wiedza o niej się kończy. W internecie nie ma takiej odmiany, trzeba by się sprężyć i przeszukać różne strony, co będzie czasochłonne, bo kokoryczy jest sporo, a trzeba przekopać się przez bardziej znane gatunki i odmiany. Na razie odpuszczam sobie :)
Jest ładna i bardzo żałuję, że nie mogę jej urody ukazać na zdjęciach, na dodatek sąsiedztwo też nie sprzyja, zdjęć urokliwych na razie nie będzie. W rzeczywistości jest krępa, silna, trochę w stylu Corydalis nobilis. Polubiłam ją od pierwszego spojrzenia. Ma fajny stonowany kolor kwiatów, taka budyniowa żółć oraz śliczne liście, na początku zielone z lekkim srebrnym żyłkowaniem, które w miarę dojrzewania niebieszczeją a żyłkowanie staje się wyraźniejsze...  i mam nadzieję, że będzie odporna na mróz, ale o tym zapewne za rok :)






Przekwitające kwiaty brązowieją. Fajnie to wygląda.


Corydalis 'Blackberry Wine'

To jedna z moich ubiegłorocznych nowości, którą jestem coraz bardziej zauroczona. Nasycona kokorczami w kolorze niebieskim, żółtym itp. z wielką radością patrzę na prześliczny jasno-winny kolor jej kwiatów. Jest mieszańcem i nie do końca wiadomo kim są rodzice. Ponoć m.in. C. flexuosa, co rzuca się w oczy bo kwiatostany ma prawie identyczne jak ona, natomiast formą przypomina mi C. lutea bądź C.ochroleuca, liście nie przypominają żadnej z nich, są ładniejsze, niebiesko-zielone lekko srebrzące się pośrodku. Jednym słowem jest uroczym zlepkiem samych pozytywnych cech kilku gatunków. Na zdjęciach w internecie widzę duże kępy i burzę kwiatów, mam nadzieję, że moja uraczy mnie podobnym widokiem, rozkwitła niedawno i myślę, że te kilka kwiatostanów to tylko zwiastun przed premierą :)









Trillium rugelli

Jeden ze skromniejszych trójlistów. Może same kwiaty nie są takie małe, ale schowane pod liściem nie rzucają się w oczy. Trochę szkoda, bo lubię ten kontrast białych płatków z ciemnofioletowymi pręcikami.





wtorek, 10 maja 2011

Corydalis flexuosa

Chińska piękność, o której kilka, kilkanaście lat temu bardzo marzyłam. Udało mi się kiedyś ją kupić, ale nie chciała rosnąć, mam nawet podejrzenie, że był to inny gatunek kokoryczy. Wraz z pojawieniem się w ogrodzie tej, pokazywanej na zdjęciach, odeszło z tego świata ostanie kłącze dogorywającej poprzedniczki. Na szczęście z tą nie mam problemów, mimo, że od samego początku uwziął się na nią kret, albo inne stworzenie ryjące w ziemi. Rośnie, ładnie kwitnie i najważniejsze rozrasta się.  Po przekwitnieniu niestety znika. Szkoda, bo same liście też są niczego sobie, szarozielone, purpurowo podbarwione.









Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...